facebook

czwartek, 25 października 2012

Pierwszy, nie ostatni


Bo to się zwykle tak zaczyna...

Że piszę pierwszego posta a potem cisza... głucha cisza, bynajmniej nie przed burzą. 
Ale czuje się niejako w obowiązku prowadzić ten skromny blog, czy też pamiętnik, by za parę lat wspomnieć jak było w roku pańskim 2012. Oczywiście - filmy filmami. Ale tekst daje inne doznania niż oglądanie obrazków z prędkością trzydziestu klatek na sekundę. 

A zatem - blog. Drugi. Ten portal jakoś bardziej przypadł mi do gustu niż poprzedni. Jakoś tak przejrzyściej., czyściej i w ogóle ładnie. W ogóle teraz leci sobie "Here is The News" Electric Light Orchestra. Cóż za zbieg okoliczności! Nie - puściłem tą piosenkę z pełną premedytacją, żeby móc się pochwalić czego słucham. Buhahahah... 

Coś wisi w powietrzu. Ostateczna nowa era naszego zespołu ma zacząć się już wkrótce. Nasz żywy skład powoli się krystalizuje, co niezmiernie mnie cieszy. W zasadzie nie narzekaliśmy na nasz elektroniczny pierwiastek podczas koncertów, ale żywy skład daje zupełnie inne możliwości. Możemy zagrać sobie dłużej, krócej czy jak tam nam się podoba. Między Bogiem a prawdą takie granie z samplami daje też pewne rezultaty jeśli chodzi o trzymanie tempa. Zdarzyło nam się parę razy z niego wypaść i potem nie ma specjalnie odwrotu - trzeba to jakoś nadgonić. Dobre ćwiczenie rytmiczne.

Raz, dwa, trzy, cztery, pięć!

Praca nad nowym utworem wre. To już chyba trzeci albo czwarty tydzień. Moje wirtualne studio sprawia, że wyrywam sobie włosy z głowy, ale daje jakoś sobie z tym radę. Bywało już gorzej. Ciekawi mnie reakcja wszystkich dookoła na to co własnie powstaje.

Trzeba w końcu umówić się konkretnie i nagrać "Pośród synonimów" od początku do końca. Symbiozo przybywaj!

---
AK

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz