facebook

piątek, 21 grudnia 2012

Armagedupodom


No i co? Końca świata jak nie było, tak nie ma. I w sumie mam cichą nadzieję, że nie będzie go w najbliższym czasie, bo chciałbym zagrać jeszcze parę koncertów nim mój czas na tym padole minie... Apokalipsa? No to piszę apokaliptycznie.

Może to truizm, ale kto wierzy w te bzdury? Ostatnimi czasy wzięło mnie na rozkminy o globalnej zagładzie. Może to przewyższa moją percepcję, ale nie potrafię sobie wyobrazić, że coś tak wielkiego, tak starego i w ogóle raczej trwałego, jak Ziemia znika w ciągu jednej chwili. Wczoraj przeczytałem parę artykułów na stronie pewnego brukowca, bodajże SE. Jaki to chłam. Kim trzeba być żeby pisać takie bzdury? Nie zastanawiajcie się jak tam trafiłem - sam nie mam pojęcia... To ta ciemna strona Internetu. Kontynuując - ponoć Kraków jest jak najbardziej gotowy na apokalipsę, bo mają ponad setkę lichych komunistycznych bunkrów. I co z tego? My pod ziemią, tu we Wrocławiu, mamy zakopane poniemieckie metro, jakby ktoś nie wiedział. Tylko, że skoro mowa o końcu świata, który jest raczej definitywny, to po ki grzyb chować się w bunkrach, skoro wszystko trafi szlag? I po raz kolejny - kto jest na tyle tępogłowy, by kupować bunkier gdzieś w górach? Ech... 

Pamiętam jak parę lat temu wyszedł film "2012"... Co za gniot. Jak i zresztą większość filmów o tej tematyce. W ogóle ten motyw apokalipsy wszędzie gdzie się da... Był też film "Pojutrze". Kolejny syf, na który zmarnowałem ponad godzinę. "Wojna światów". Tam najlepszy był dźwięk jaki wydobywały z siebie Tripody. Swoją drogą to ponoć zmodyfikowane brzmienie najnormalniejszego kontrabasu.

Moim zdaniem koniec świata, będzie bardziej metafizyczny niż organoleptyczny. To chyba już się dzieje. Jakoś tak dziwnie na tym świecie. Coraz dziwniej. Chociaż, czy patrząc na to z perspektywy na przykład wcale nie odległego komunizmu, lub (idąc nieco dalej w przeszłość) wojen światowych, koniec świata nie wydawał się być bliższy, niż nam dzisiaj?

To koniec świata.
Już koniec życia mego.
Dziś armagedon, rozpoczyna się.
Co jest w tym złego, 
By przeżyć coś pięknego,
Nim wszystko w pył obróci się? 

Mam nadzieję, że kiedyś uda się skończyć to nagranie i w ogóle zagrać ten kawałek. Tak - napisałem utwór o tytule "Armagedon" i wcale nie jest o 21.12.2012. Amen.

A tu bonus dla ekstremistów:



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz