facebook

czwartek, 31 października 2013

Grobbing

Nadchodzi jesień. Pora roku, której chyba najbardziej nie lubię. Wszyscy są dookoła chorzy, robi się zimno, potem spada syfiasty deszcz i zalewa tym samym całe miasto i mieszkańców, którzy zaczynają się snuć po ulicach jak jakieś mary z posępnymi minami i nosami spuszczonymi na kwintę. Tym samym 1-go listopada obchodzimy w swoim kręgu kulturowym wspaniałomyślny Dzień Wszystkich Świętych. Och ludzie... jak ja uwielbiam to święto...

Wszystko w tym dniu sprowadza się do "wspominania" naszych drogich zmarłych. Ja to naprawdę rozumiem. W swoim krótkim życiu straciłem już kilka bliskich mi osób i wiem co to znaczy. Ale czy do cholery trzeba rokrocznie celebrować ten smutek? Dlaczego jesteśmy takim smutnym narodem? A no i gdybyście nie wiedzieli to pierwotnie święto to obchodzone było w maju... tak - w maju. Zmienił to Grzegorz III w 731 roku. O ile bardziej radośni bylibyśmy obchodząc to święto w maju? Swoją drogą na wiosnę życie się budzi, a nie tak jak na jesieni - umiera. Czyż nie jest to w pewien sposób symboliczne? Czy nie pasuje do doktryny Kościoła Rzymskokatolickiego? Tak, tak ja wiem dlaczego przeniesiono to święto. Ale od tamtego czasu minęło już kilka lat i można by to jakoś przeorganizować. No zresztą... kij z tym. Jest jak jest. Wszystkie media będą jutro huczeć o naszych drogich zmarłych. Kogo to straciliśmy w tym roku i jak to wszystkim jest bardzo przykro. Zaduszki... kolejne piękne określenie. Polacy są wystarczająco smutni, żeby jeszcze obchodzić dzień zadumy, nieprawdaż? Ja wiem jak to się przeważnie "obchodzi". I wtedy wcale nie jest smutno. Rozumiecie do czego dążę? Moim zdaniem całe to święto, dzień czy jak zwał tak zwał jest psu na budę. Raz w roku wszyscy zapieprzają na te cmentarze jak jakieś owce, po drodze żrą grochówkę z wielkiego gara, klną na siebie nawzajem w korkach do cmentarzy, gonią byle szybciej do tych nagrobków żeby postawić tandetne znicze z Biedronki, bo przecież "Co będzie jak Stefan zobaczy, że nas nie było?". I więcej kwiatów, i więcej zniczy, i więcej grochówki... No ludzie. I wszyscy się oburzają, że Halloween to pogaństwo, zło i szatan. A co sami robicie? Szopkę i dożynki vol. 2. Taka prawda.

A co do Halloween niech sobie ludzie robią jak chcą. Mnie osobiście nie podoba się przejmowanie tak zwanych "zachodnich" zwyczajów, bo przez to stajemy się jeszcze bardziej, że tak powiem wynaturzeni kulturowo a już i tak jest z tym źle. Ale jeśli ktoś lubi się przebierać za potworki i wpierdzielać dynię to czemu nie. W końcu jesteśmy wolnymi ludźmi. Tylko nie rozumiem dlaczego tak bardzo chcemy przyjmować ten zwyczaj... Wiem co teraz jawi wam się w głowach: "Przeczy sam sobie. Chce żeby Wszystkich Świętych nie było takie jak jest, a z drugiej strony przeszkadza mu Halloween. Typowy Polak". Otóż nie. Często pojawia się takie stwierdzenie, z którym się zgadzam, że Polacy potrafią się tylko smucić i narzekać. To jest niestety nasza narodowa przypadłość. Meksykanie na przykład - swoją drogą bardzo pobożni ludzie - obchodzą święto zmarłych na wesoło, podobnie Cyganie. My - na smutno. I to jeszcze kurde, żeby ktoś naprawdę się smucił...

Ja się smucę. Że jesteśmy smutni i zgorzkniali. Ale! Radujmy się bo w końcu "Akomodacja" w drodze! Dodatkowo na pocieszenie:



Mam nadzieję, że większość z Was rozumie do czego dążą te raporty i że przekleństwa i inne takie należy uznać za środek wyrazu artystycznego.

Amen. 

2 komentarze :

  1. Szczerze to wg mnie lepiej Ci wychodzi uprawianie felietonów, własnych spostrzeżeń, które są niekiedy bardzo trafne, niż muzyki. Życzę Ci kariery dziennikarza/pismaka przeplatanej, od czasu do czasu pompatycznymi pieśniami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż jednym pasują pompatyczne pieśni, innym granie pod nóżkę. Bardzo dziękuję Ci za miłe życzenia, ale niestety - pozostanę przy tym co robię.

      Usuń