facebook

niedziela, 28 października 2012

Kleik ryżowy

Bolesny dzień.
Czuję, że mam każdą z iluś tam kości, iluś tam mięśni i tak dalej. Czuję, że żyję. Czuję, że boli. Moja lewa ręka chyba wybuchnie. Odciskami mógłbym rozłupywać kamienie - takie są twarde. Nogi najchętniej wymoczyłbym w solance. Ale nie dla mnie takie przyjemności. A czemu tak?

Dziś graliśmy długą i hałaśliwą próbę. Oj tak... Ale było warto. Chyba mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. To znaczy niezaprzeczalnie jestem zadowolony, ale to "chyba" ma oznaczać: zawsze może być lepiej. Trzeba cieszyć się z małych rzeczy. Generalnie uważam, że idziemy w dobrym kierunku. Jakoś to wszystko nareszcie zaczyna się zazębiać. Chociaż rodzi się w nas wiele wątpliwości to nie dajemy za wygraną. Poddawać się walkowerem? Nigdy.

Wątpliwości są jakkolwiek uzasadnione. Znaleźliśmy się w takim miejscu i czasie, że muzyka jest czymś dziwnym dla ludzi. Może powiem oczywistą oczywistość, ale mam wrażenie, że kiedyś muzyka była muzyką. Nośnikiem jakich to bądź emocji, których werbalnie nie potrafimy wyrazić. Dziś jest erzacem dla telenoweli. Jakimś dziadostwem, mówiąc brzydko. Dlaczego tak bardzo ludzie ograniczeni są na muzykę? Bo za bardzo otaczają się mediami, które serwują im kleik ryżowy bez smaku, zamiast krwistych befsztyków, czy (tu wersja dla jaroszy) soczystych sałateczek doprawionych tym, czym tylko się da. A dlaczego tak własnie jest? Bo kleik ryżowy łatwo wchodzi i wychodzi, że tak powiem. Ma jakąś tam znikomą wartość odżywczą. Trudno się jest w nim czymkolwiek zachwycić, bo nie ma jako tako smaku. Ale jemy go, bo nie mamy nic innego. Ale czemu nie możemy jeść befsztyków? Bo je trzeba z odpowiednim pietyzmem smakować. Rozgryzać i czuć. A to przecież tyle pracy... Kto dzisiaj ma na to czas? Lepiej łyknąć jednym haustem kleik z mass-mediów, lub wciągnąć fast fooda w postaci tak zwanego du... zresztą nie ważne. Nie chcę rzucać tu konkretnymi określeniami. A fast foody są nie zdrowe. Befsztyk jest za to sycący na wiele godzin.

 Jedzmy befsztyki. Albo - jarosze - swoje sałateczki.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz