"Tak bardzo nie mam dzisiaj głosu..." (śpiewać na melodię "Ponad Wszystko")
Chyba kupię sobie Vocaler, czy Vocalzone jak to się tam nazywa. Bardzo ciekawi mnie co taka pastylka robi z gardłem. Ja dzisiaj jestem niedysponowany totalnie, a muszę nagrać wokale. "Nie, przecież nie musisz... nikt cię nie goni..." - GONI! Ja sam siebie muszę poganiać. Inaczej nic by z tego nie wyszło. Zarys jednej z niespodzianek gotowy. Ale wokali niet. Trzeba zatrudnić Gabrysię. Niech śpiewa, a ja sobie posłucham. W tych momentach gdy nie mogę wydobyć z siebie głosu czuje się jak inwalida. Straszne.
Wczoraj nic nie napisałem bo byłem strasznie zmęczony, a może nie miałem nic do napisania? Sam już nie wiem. W każdym razie kolejne próby zbliżają się wielkimi krokami, tak samo jak znienawidzone święto Wszystkich Świętych... czy tam Dzień Wszystkich Świętych - jak zwał tak zwał. Nawet w rzeczone święto nie robię przerwy i będę pracował nad niespodzianką, o której wspomniałem wyżej. Dobrze byłoby ją jutro skończyć, żeby zaczekała sobie spokojnie na to aż przyjdzie Serek i zrobimy bas. Aż przechodzą mnie ciarki jak sobie pomyślę, jak bardzo mięsiście brzmi ten jego GMR. Kawał dobrego drewna, kawał dobrego muzyka i kawał dobrego nagrania - przepis na kawał dobrego basu. Wprawdzie w tym utworze bas jest dość minimalistyczny - głównie jak chodzi o jego rytm, ale popracujemy nad tym, żeby był minimalistyczny, a doskonały.
Z basem jest w ogóle dziwnie. Nie może być go ani za mało, ani za dużo w miksie. Nie może być go też średnio, bo wtedy utwór jest średni. Musi być jakiś pomiędzy tym wszystkim. Cholernie ciężki instrument do osadzenia w utworze. Podobnie jest z wokalami, ale to wynika z czego innego... miedzy innymi chodzi o formę wykonawcy. Jak ktoś ma taką formę wokalną jak ja dzisiaj, to nagranie można wyrzucić i zapomnieć. Tak też zrobię. W każdym razie: bas. Zauważcie - gdy basu nie ma ani grama, to robi się jakoś tak dziwnie. Nieswojo. Jakby przyjść do domu, a tam pusto. No niby meble są, niby wszystko na swoim miejscu, a jednak nikogo nie ma. Czujesz się wtedy Tak jakbyś był/a jedyną osobą na świecie. Tak samo jest z basem w utworze. Kiedy jest taki sobie, albo wcale go nie ma to tak jakby nie było utworu...
Dość pisania - do roboty!
Z basem jest w ogóle dziwnie. Nie może być go ani za mało, ani za dużo w miksie. Nie może być go też średnio, bo wtedy utwór jest średni. Musi być jakiś pomiędzy tym wszystkim. Cholernie ciężki instrument do osadzenia w utworze. Podobnie jest z wokalami, ale to wynika z czego innego... miedzy innymi chodzi o formę wykonawcy. Jak ktoś ma taką formę wokalną jak ja dzisiaj, to nagranie można wyrzucić i zapomnieć. Tak też zrobię. W każdym razie: bas. Zauważcie - gdy basu nie ma ani grama, to robi się jakoś tak dziwnie. Nieswojo. Jakby przyjść do domu, a tam pusto. No niby meble są, niby wszystko na swoim miejscu, a jednak nikogo nie ma. Czujesz się wtedy Tak jakbyś był/a jedyną osobą na świecie. Tak samo jest z basem w utworze. Kiedy jest taki sobie, albo wcale go nie ma to tak jakby nie było utworu...
Dość pisania - do roboty!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz