Nadchodzi pracowity weekend. Nareszcie! W prawdzie już dzisiaj troszkę się działo. Nagrywaliśmy sobie tu z Gabi różne rzeczy. Wyszło bardzo, bardzo dobrze, choć nie udało nam się dokończyć owych nagrań. Ale damy radę. Może przy okazji nagrywania fletu (jutro) nagramy też resztę z dzisiaj? Zobaczymy. Chciałbym. W każdym razie jutro goszczę tu Serka i nie tylko... ale o tym sza. A więc Serek - nagramy tu kilka, mam nadzieję dobrych ujęć. Ponoć czeka na mnie jakiś doskonały motyw. Czekam z nieukrywaną niecierpliwością. Ach! Będzie się jutro działo.
W sobotę próba, w niedzielę próba. Rzeźbimy ostro. Nie należy się oszczędzać. Zresztą, to nawet nie chodzi o oszczędzanie się, czy też nie oszczędzanie - chodzi o sam fakt. Aż ciągnie na salę, żeby coś zagrać. Mimo naszej dość długiej przerwy w graniu, powoli zaczynamy wracać do formy. Myślę, że gra się nam teraz jakoś tak lepiej. Teraz naprawdę mogę powiedzieć - mamy symbiozę w Symbiozie. Niby założenie pierwotne, dziewicze a tu okazuje się, że realizujemy je po bagatela półtorej roku. Niestety nie wszystko jest takie proste jak nam się wydawało...
Ileś tam lat temu w odległej galaktyce, gdy zaczynałem grać cały ten majdan muzyczny wyglądał zupełnie inaczej. Wtedy wydawało mi się, że grać można zawsze, wszędzie, za grube miliony, mieć najlepszy sprzęt i tak dalej. Ale gdzieś, w tak zwanym międzyczasie, minęło osiem lat i mnóstwo rzeczy się zmieniło w tym jak to wszystko widzę i jak ów majdan funkcjonuje. To się chyba nazywa doświadczenie. Ciekawe co będę mógł powiedzieć o tym za kolejne osiem lat? Wiem, że dziś mogę powiedzieć, że nie można grać zawsze, wszędzie, za grube miliony i na najlepszym sprzęcie. To znaczy nie żałuje tego co mam i co osiągnąłem. To jest już moje, tego nikt mi nie odbierze, ale niedosyt pozostaje chyba w tej materii do końca życia. Już zawsze będę nie do końca zadowolony z efektów mojej pracy, instrumentarium i ogólnie... O, na przykład: dawniej wydawało mi się, że żeby założyć zespół wystarczy mieć muzyków, jakiś tam byle jaki pomysł i sobie grać, a reszta sama przyjdzie. Jest zupełnie inaczej i każdy kto gra, dobrze zrozumie co mam na myśli. Jednak jest wiele osób, które mają na to taki własnie pogląd. A potem jest sytuacja - łatwo przyszło, łatwo poszło. Albo ludzie, którzy grają świetnie sami spychają się w niebyt zrażeni skomplikowaniem całej tej machiny. A ci, którzy mało potrafią wysuwają się na prowadzenie. Tak chyba jest ogólnie ze wszystkim w życiu. Ale trzeba dążyć do swoich ideałów i na przekór snom walczyć. Ja tez pokonuje swój syndrom klawiszowca, stojącego w cieniu całe życie pisząc sobie tutaj, bynajmniej nie przewodzeniem Symbiozie.
Pisać może każdy, grać już nie.
Pisać może każdy, grać już nie.
Dobranoc. Jutro session time.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz