facebook

czwartek, 3 stycznia 2013

Wśród tandety lśnić jak diament


Czy Wam też tak szybko zleciał 2012 rok jak mi? Prawdę mówiąc, ten też już nabiera tempa. Dopiero co był noworoczny koncert filharmoników wiedeńskich, a tu już trzeci stycznia. Machina ruszyła i tyle. 

Jak może zauważyliście, ten blog ewoluuję w kierunku naszej "strony WWW". Zdecydowanie łatwiej organizować coś takiego tutaj, niż na Facebooku. Zresztą, chyba już o tym pisałem... Mniejsza o to. Jutro i w sobotę próby. Będzie się działo. Więcej informacji na dniach.

Pozwolę sobie na kilka słów odnośnie sylwestra, kontynuując moje ostatnie przemyślenia. Jeśli chodzi o to, jak spędzaliśmy sylwestra, to za jakiś czas będziecie mogli to zlustrować oglądając jedenasty raport. Lubię to nagrywać, cholera jasna. Jakkolwiek by to nie było głupie. Ale w tym szaleństwie jest metoda - naprawdę. Może i o tym kiedyś tu napiszę? W każdym razie jeśli chodzi o sylwestra. Chwilę pooglądaliśmy co oferuje Dwójka i Polsat. Matko jedyna... Po gwiazdach tak zwanego dużego formatu, spodziewałbym się chyba więcej. Mam trzy typy do opisania: Krzystof K., Maryla R. oraz Jerzy P. Mimo wszelkiego szacunku do ich dokonań... "Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść/ Niepokonanym, Wśród tandety lśnić jak diament. [...]", jak to śpiewał Grzegorz M. w piosence zespołu na "P". Swoją drogą ich zabrakło .. No cóż.

Krzysztof K. - po sieci krąży nagranie z naszego wrocławskiego sylwestra (tak to będę nazywał, bo zabawa to to nie była... ani koncert) gdzie ewidentnie widać jak pan K. jedzie z playbacku. Podobnie zresztą działali jego muzycy. Kabelki w pokrowcach, wiadomo. Tak perfidny playback, to po prostu lekceważenie ludzi. Od razu przypomina mi się występ Kazimierza S. z Sopotu, z 1991 roku. Takich ludzi szanuję. Pana K., disco-rapo-aranż, wyraźnie go zaskoczył. Czy tak wielka gwiazda nie gra przed występem ani jednej próby? Błagam. To żałosne.

Maryla R. - czego jak czego, ale głosu nie można jej odmówić. Poza tym - katastrofa. "Gangam Style"? Śmieszne, po prostu i tyle.

Jerzy P. - na swojej stronie internetowej pisze, że występuje od 55 lat. Piękny wynik. Chciałbym tyle życia poświęcić na muzykę. Przeboje, które każdy zna. Ale akcje typu: "Proszę młodzieży, chciałbym zaśpiewać piosenkę." (póki co nie ma tego w sieci), są trochę nie na miejscu i nie przystają, do takiego jubileuszu pracy artystycznej.

No dobrze, a co z młodszymi? Zlewka totalna. Najbardziej z tych wszystkich gniotów podobał mi się występ zespołu "Poparzeni kawą trzy", z Wojciechem J. za perkusją, co totalnie mnie zaskoczyło. Dlaczego to piszę? Czy hejtuję gwiazdy? Nie. Po prostu mam dość tego telewizyjnego syfu i tego w jaki sposób tak zwane gwiazdy traktują swoją publiczność. To jest straszne, bo wynika z tego, że wraz ze wzrostem popularności maleje w zatrważającym tempie zainteresowanie swoimi słuchaczami. Niestety tak dzieje się  w coraz ciaśniejszych kręgach. Innymi słowy - im mniej ktoś znaczy, tym bardziej zlewa ludzi, którzy go cenią. Osobiście uważam to za obrzydliwe i gdy kiedyś (w co wątpię) nastanie dzień, gdy Symbioza będzie miała swoje pięć minut, to pamiętajcie, że Miler zawsze zaprosi wszystkich na herbatkę. Ale dopiero od lutego.

Dobranoc! 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz