facebook

wtorek, 12 lutego 2013

Rocznice, rocznice, popadam w kur...


Niecodzienny stan zdrowia spowodował, że przegapiłem rocznicę naszego pierwszego koncertu... A było to dokładnie 11 lutego 2012 roku. Wtedy to po raz pierwszy wystąpiliśmy jako Symbioza. Przez ten rok sporo się u nas pozmieniało, ale chyba na lepsze, więc nie ma czego żałować. Jestem sentymentalną osobą więc lubię celebrować takie właśnie okazje. Z tego też powodu na naszym SoundCloud znajdziecie do pobrania na komputer, MP3, czy co tam, wszystkie nasze utwory jakie do tej pory tam umieściliśmy. Dodałem także obiecane wersje koncertowe. Nie są one w jakiejś wspaniałej jakości, ale myślę, że da się tego słuchać. Nie wahajcie się scrobblować nas na Last.fm - jesteśmy tam, nie od dziś. W każdym razie te dwa utwory to "Pastisz melancholijności" w wykonaniu Gabi, oraz "Cisza przed burzą", którą mogliście już posłuchać i pooglądać na YouTube. Do dzieła nasi ukochani Ekstremiści! 

Powiedziałem, że jestem sentymentalny? Tak, ale nie będę się tu rozpisywał na temat przeszłości. Teraźniejszość jest ciekawsza. Znacznie. Na dzień dzisiejszy nie mam za bardzo siły na cokolwiek, ale staram się mimo to spełniać swoje obowiązki. Powstaje parę nowych rzeczy. W zasadzie mamy cztery nowe kawałki. Są one rzecz jasna w fazie delikatnie mówiąc rozwojowej, ale są. Prawdę mówiąc jestem niesamowicie zadowolony z dotychczasowych rezultatów. Myślę, że zaprezentujemy Wam coś czego jeszcze nie było, przynajmniej u nas. Dużo komponujemy z Gabi. A jak pisałem jakiś czas temu zawsze jest więcej pomysłów jak się pracuje w grupie. Jak to mówią - w kupie siła, w kupie moc, kupy nikt nie ruszy... Tak więc na oko cztery utwory. Jeden z nich czekał od dawna na to aż coś z nim zrobię, ale nigdy nie było na to pomysłu, czasu i tak dalej. Jeden całkowicie skomponowany przez Gabi, czeka sobie na rozpisanie i aranżację - cholernie mocny i trudny. Dwa pozostałe to super-mocne rzeczy. Prawdę mówiąc mamy coś tam jeszcze w zanadrzu. Zobaczymy co się podzieje. Na razie jestem chory i wszystko mnie wnerwia.

I wiecie co - poszedłem wczoraj do lekarza. Czekałem godzinę z kawałkiem, aż mnie przyjmie, bo jakaś babcia - "na oko" zdrowa, musiała sobie z nim pogadać... i gadała pół godziny. Dacie wiarę? A ja zwijam się z bólu, bo moja choroba to nie jakiś tam katarek. Jak już w końcu wszedłem, to wyszedłem po pięciu minutach z receptą na leki za bagatela 90 złotych. Trzeba być bogatym, żeby sobie pochorować, nie ma co... Dobra, dość użalania się.

Tak czy inaczej - czekajcie na tak zwane newsy, śledźcie bloga, Facebooka, Tweetera, YouTube i co tam się jeszcze da. A przede wszystkim słuchajcie dobrej muzyki, słuchajcie Symbiozy!

Do usłyszenia. 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz