facebook

czwartek, 20 czerwca 2013

Nic nie wart zespół Symbioza

Powiem całkiem szczerze: nie mam bladego pojęcia o czym dzisiaj będzie.

Przewiduję raczej chaos myślowy. Dużo rzeczy ostatnio się dzieje. I tych dobrych i tych irytujących. Prawdę mówiąc zacząłbym od Festiwalu Piosenki Opolskiej, który skończył się kilka dni temu. Byłem jego połowicznym widzem, a bardziej słuchałem go zza ściany. Ale jak już coś zobaczyłem i usłyszałem... Trochę mnie przeraża kondycja tego co prezentuje telewizja i myślę sobie, że nie jestem przekonany czy (gdyby dane mi było) chciałbym wejść w świat obłudy i szmiry jakim jest bez wątpienia telewizja. Mam wrażenie, że poziom rozrywki, bo już nie mówię, że sztuki, spada na łeb na szyję. Ludzi karmi się coraz to bardziej rozwodnioną papką w postaci czteroakordowych piosenek o tak zwanej dupie Maryni, podaną w słabej jakości misce i do tego wszystkiego wyszczerbiona aluminiowa łyżka. Przełknięcie tego umożliwia spożywany w dużej ilości browar, czy też piwo (ale częściej browar - różnica jest zasadnicza: w jakości). Jednak świadomość, że potrawa kosztuje 110 złotych (a browar nie jest wliczony w tą cenę) trochę by mnie odstraszała. W dużej mierze mówię oczywiście o debiutach. Golec uOrkiestra na debiutach? Naprawdę? Jakieś to wszystko takie dziwne. Może w tym momencie wystosuję pewne oświadczenie: ostatnio dowiedziałem się kto to Sara May. Ponoć lubi narzekać i obrażać gwiazdy, co przysporzyło jej pewnie w jakimś procencie fanów. W moim przypadku jest trochę inaczej - ja po prostu przelewam tutaj swoje myśli. Są jakie są. Nie chcę nikogo obrażać. Broń Bóg - w imię zasady: nie czyń drugiemu, co tobie nie miłe, ot co. Ja niestety rozumiem, że żyjemy w świecie gdzie obok papierosów leży zdjęcie papieża, czy ludzie w autobusie nie reprezentują sobą żadnych wartości moralno-estetycznych, że tak powiem... ale to trochę dobijające, że festiwal na skalę krajową to takie dno. Ja rozumiem - można się gorączkować, że Joanna Moro zrąbała po całości piosenkę Anny German... ale na litość - to jest aktorka. Czemu nikt nie mówi o dennych występach wielkich gwiazd polskiej sceny? O Maryli "grającej" na swojej dwunastostrunowej "Maryli", albo o tym, że pewni ludzie po prostu w pewnym wieku już nie powinni śpiewać. A mógłbym tak godzinami...

Tymczasem na tej ziemi, pod tym niebem - upały. Och, jak ja to uwielbiam. Skrajności są w ogóle moją pasją, dlatego najlepiej się czuję jak na dworze jest 80 stopni Celsjusza na plusie, lub minusie - obojętnie. Zresztą każdy to pewnie przeżywa aż nadto, więc wkleję tu z boku zdjęcie z zimy. Dla ochłody.

Już pojutrze gramy na Stadionie, albo na Polach Marsowych. Już sam nie wiem dokładnie. Ale ponieważ to niedaleko, to jak usłyszcie mój skowyt - kierujcie się ku niemu. Godzina 17:30 - obecność obowiązkowa. Będziemy grać bardzo premierowy numer. I bardzo różny od tych jakie graliśmy do tej pory. Zdaje się, że to będzie coś w rodzaju zapowiedzi naszego nowego materiału (celowo nie używam określenia "płyta"). Natomiast we wtorek zagramy w naszej muzycznej kolebce, czyli Gimnazjum 13. Ja wiem jak to się kojarzy.   Gimbaza i tak dalej. Ale koncerty w tym miejscu mają zawsze swój urok. Przede wszystkim są organizowane bardzo porządnie, jak oczywiście na warunki panujące w szkole. Ale... dymy, światła, wielka hala - czego może chcieć więcej taki nic nie warty zespół jak Symbioza?



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz